22.01.2014
Kitelancers: Azjo nadchodzę

Jakoś jeszcze do mnie nie dochodzi to, że już niebawem będę przebierał palcami filipiński piasek i kroił deską lazurową wodę. Niby tak blisko, ale jeszcze daleko.

Daleko, bo pisząc ten tekst jadę Polskim Busem do Warszawy. Jest prawie 4 w nocy, jeszcze jakieś 4h drogi. Jutro, czyli dzisiaj o 13 mam samolot do Rzymu, gdzie przekoczuję sobie dobę. A dalej to już z górki. 6.5h samolotem do Jeddah (gdziekolwiek to jest, Arabia Saudyska, znaczy lepiej nosa za taflę szklanych drzwi lotniska nie wychylać). 5h postoju, 15h lotu do Manilli i jakieś 12h autem do pierwszego spotu. Tak, że co, bułka z masłem, takim prosto z zamrażarki. Ale i tak warto.

Na Filipinach planuję spędzić trochę ponad 3 tygodnie. Najpierw na głównej wyspie Luzon. Wynajmuję samochód i jadę obejrzeć tarasy ryżowe i rezerwat tysiąca wysp. Na Północy w XXX jakiś tydzień sobie popływam i wracam do Santa Cruz, gdzie mój kuzyn wstąpi w związek małżeński ze swoją wybranką. Po weselichu i małym (bardzo) detoxie, czekają mnie prawie dwa tygodnie na Boracay, z czego chociaż 2-3 dni chcę spędzić na Seco Island. Towarzystwo zapowiada się doborowe. W tym samym czasie na Boracay będzie Zuza Czaplińska i Manuel, którego poznałem w Portugalii.

Moje drobne obawy wzbudza mój bagaż. Będę pracował, więc jest laptop i dodatkowa bateria. Będą foty i filmy, więc aparat, GoPro i statyw. Trzeba gdzieś spać, więc namiot, materac. Jedzenie- kuchenka, plater, garnki. No i oczywiście kitesurfing, więc decha, dwa latawce itp. Uzbierało się z tego prawie 50kg i teraz to wszystko przyjdzie mi za sobą taszczyć. A to i tak wyszło "tylko" tyle.

Z tematu nowości, to zmieniłem kajty. Partnerem wyprawy została wrocławska firma Vento, dystrybutor m.in. marki North. Mój wybór padł na model Dice. Jest to tegoroczna nowość North'a, w dość niecodziennym miksie wavowo- freestyle'owym. Nie miałem okazji pływać na tym kajcie zanim go nie kupiłem. Ale jak już pierwsza sesja pokazała, wybór był dobry i myślę, że będę mógł fajne postępy na nim robić. Grubsza recenzja będzie jak jeszcze trochę na nim popływam.

A tymczasem szykujcie się na codzienne tortury fotami z rajów na ziemi o różnych imionach. Kto zamawiał drina w kokosie?

Kuba

top